poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Manga #3: Judge



  Tydzień temu  w końcu zakończyłem Judge'a, dlatego tak jak obiecywałem, przygotowałem dla was recenzję i moją opinię na temat tego tytułu. 6-tomowe dzieło, autora który odpowiada również za Doubt, czytało mi się o wiele lepiej niż wymienionego poprzednika. Gry mimo, że przy końcówce bardzo podobne, różnią się od siebie w dużym stopniu i to właśnie ta z Judge, przypadła mi bardziej do gustu. Nie przedłużając, zacznę pierw od małego przypomnienia fabuły, zapraszam!




  Kiedy w przypadkowym (mogłoby się tak wydawać) wypadku samochodowym ginie brat naszego głównego bohatera, cały jego świat wywraca się do góry nogami. Zazdrość chłopaka spowodowała, że jego brat znalazł się w nieodpowiednim miejscu i o nieodpowiedniej porze. Ciągłe zwalanie na siebie winy kończy się w momencie, kiedy z niewyjaśnionych powodów trafia do opuszczonego budynku. Nie jest to jednak zwykła budowla, a opuszczony sąd, w którym niedługo sądowe rozprawy będą miały miejsce na nowo. Okazuje się, że nie jest on jedyną osobą, która została wplątana w ten spisek. W sądzie znajduje się 9 zamaskowanych osób, w tym jedna która postanowiła przedwcześnie zdjąć maskę, co sprowadziło na nią nagłą śmierć. Każda z osób popełniła w przeszłości jakiś poważny grzech i to właśnie powoduje, że wszyscy są ze sobą powiązani (nie jest to jednak główny powód). Przez małe rozeznanie po pomieszczeniu, bohaterowie dowiadują się w co zostali wplątani, a także jakie są warunki gry. Co 12 godzin, każdy z nich musi przystąpić do głosowania, w którym może oddać tylko jeden głos na inną osobę, ale też na siebie. Po zliczeniu wszystkich głosów, uczestnik z największą ilością głosów umiera (w przypadku remisu, dwójka musi w jakikolwiek sposób zabić swojego rywala). Wygrać może tylko czwórka osób i tak zaczyna się walka o przetrwanie...



  Nasz bohater na każdym kroku próbuje rozwikłać sprawę w jak najbardziej przyjazny sposób. Wpada na pomysł, który może oszczędzić wszystkim życie, a mianowicie kwestia oddania głosu na własną osobę, przez każdego z uczestników. Wydaje się proste? Oczywiście jest to wykonalne i prawdą jest, że jeśli tak się stanie, to wszyscy przeżyją. Problem tkwi w zawodnikach, którzy nie są taki potulnymi barankami jak główny bohater, a ich niekiedy wybuchowe i agresywne zachowania, uniemożliwiają załagodzenie sprawy. Pierwsze głosowanie jasno pokazało, że nie ma co liczyć na współpracę, a także że gra ta nie jest nieśmiesznym żartem, a poważną psychologiczną batalią, ponieważ dochodzi do pierwszego zgonu. Jak to zawsze bywa, z gry odpada najsłabsza mentalnie osoba, która mogłaby tylko zepsuć kolejne głosowania. 



  
  Zakończenie każdego sądu, umożliwia zawodnikom zbliżenie się do sedna sprawy, za sprawą otwierania się kolejnych drzwi, a co za tym idzie, pokojów znajdujących się w sądzie. Pokoje odkrywają coraz to mroczniejsze prawdy o Judge'u, między innymi to że bohaterowie są ciągle obserwowani. Próbują oni także dociec, kto jest sprawcą wszystkich zabójstw, ponieważ musi być to ktoś, kto ciągle znajduje się w pobliżu. Jest to kolejna niemożliwa rzecz, ponieważ nikt nie może wysiedzieć na miejscu i po prostu znika, posiadając coraz to różniejsze wymówki. Pełna intryg gra toczy się dalej, zbierając to coraz większą ilość ofiar, gdy nagle na ekranach znajdujących się w jednym pokoi, naszym bohaterom ukazują się sylwetki innych osób, możliwe że wplątanych w podobną grę...



  W tym momencie muszę skończyć ogólnikowy zarys fabuły, ponieważ wiem że kolejne wydarzenie mogą być czystym spoilerem. Przejdźmy więc do mojej skromnej opinii na temat całości tego tytułu.
   Tak jak wspominałem na wstępie, Judge o wiele bardziej przypadł mi do gustu. Po braku ciekawych postaci w Doubt'cie, otrzymałem ich tutaj wystarczającą ilość. Do tego gra, która w porównaniu ze zwykłym poszukiwaniem zabójcy, jest po prostu ciekawsza i bardziej intrygująca. Judge posiada również więcej kluczowych momentów, które można zaliczyć do niespodziewanych zwrotów akcji, przy których czytający powie w głowie ''tego się nie spodziewałem!". No i na końcu zakończenie, które w końcu jest racjonalnie wytłumaczone i poprowadzone. Te cztery kluczowe dla mnie aspekty, pozwalają temu tytułowi górowanie nad Doubt'em. Jednak tak jak w przypadku wspomnianego tytułu, wiem że prawdopodobnie nie wrócę do tej serii, gdyż nie jest aż na tyle ciekawa i ponowne rozwiązywanie zagadki, której koniec dobrze się zna, nie przyniesie już tyle frajdy jak za pierwszym razem. Mimo wszystko, bardzo polecam ten tytuł, osobą które lubią trochę pogłówkować i wciągnąć się w brutalną grę. Jeśli ten jedyny dla mnie minus (pewnie inni znajdą ich więcej, jednak jest on głównym), nie zniechęci was do recenzowanego dzisiaj tytułu, śmiało zasięgnijcie po Judge'a, ponieważ myślę że nie pożałujecie.
   To wszystko na dzisiaj, prawdopodobnie w kolejnym poście ujrzycie moje pierwsze wrażenia o sezonie wiosennym, który już jest dla mnie piekielnie dobry. Mam nadzieję, że recenzja się podobała i do usłyszenia!

1 komentarz: