środa, 8 czerwca 2016

Ludzkość kontra Ahumanoidy, Ajin tom 1



  Kiedy Studio  JG ogłosiło wydanie Ajin'a w Polsce, nawet nie ruszyłem sprawdzić czym jest ta seria, ponieważ o styczniowej wersji animowanej słyszałem same złe rzeczy. Wyobrażałem sobie ten tytuł jako historię o duszkach, które nawiedzają ludzi i ich mordują, nic więcej. Piszę tą recenzję od razu po przeczytaniu ostatniego rozdziału i na starcie mogę wam powiedzieć, że to świetny tytuł i cieszę się, że ładna okładka zmusiła mnie do zakupu, bo pewnie nigdy bym nie pomyślał o jego nabyciu. Ajin okazał się czymś odwrotnym do moich wymyślonych teorii i bliżej mu do Tokyo Ghoula (chyba najtrafniejsze porównanie), niż do serii horrorów Junji'ego Ito. Zapraszam was do dalszej części. 



  Ajin'y same w sobie są trudne do zdefiniowania, co naznacza nawet tłumacz pod koniec tomu. Przez cały czas możemy zauważyć, że są one nazywane Ahumanoidami, podludźmi (bez skojarzeń z nazistowską nazwą podludzi), jednak bliżej im do duchów, które są widziane tylko przez nielicznych. Ich populację w Japonii szacuje się na około 70 osobników, więc jak się domyślacie są one bardzo rzadkim okazem i stanowią cenny okaz dla państwa. Według badań nie stanowią żadnego zagrożenia, a ich zdolnościami są nieśmiertelność i krzyk, który potrafi sparaliżować wszystkich dookoła. Kei, główny bohater serii, jest pilnym uczniem, który za sprawą rodziców został odcięty od przyjaciół z dzieciństwa, na rzecz nauki. Męczą go wspomnienia z przeszłości, kiedy to pierwszy raz miał kontakt z Ajin'em, jednak ciągle uważa je za jeden ze złych snów. Nie był to sen, a jeszcze gorsze jest to, że sam jest jednym z nich. Dowiaduje się tego, kiedy potrącony przez ciężarówkę ginie i odradza się cały i zdrowy, jakby nigdy nic się nie stało. 


  Przerażony tym odkryciem ucieka, ponieważ wie, że Ahumanoidy są łapane i poddawane torturom, w celach badań. Odruchowo dzwoni do swojego przyjaciela z dzieciństwa, mimo świadomości, że ten pewnie go już nienawidzi za te wszystkie lata odrzucenia. Myli się, ponieważ Kaito wciąż uważa głównego bohatera za swojego najlepszego kompana i bez wahania postanawia mu pomóc. Kaito posiada motor, który znacząco ułatwia ucieczkę i już po paru godzinach drogi czują się bezpieczni, daleko od swojego miasta. Nie wiedzą jednak, że szuka ich cała Japonia, a twarz Kei'a znana jest już w całym kraju. Zostają oni napadnięci dwa razy, jednak dzięki wykorzystaniu zdolności Ajin'a wychodzą cało z obu pojedynków. Kaito postanawia, że ich miejscem docelowym będzie jedna z wysp, oddalona od 1000 kilometrów, na której na pewno zaznają spokoju. Nieprzekonany do tego Kei, z dystansem do decyzji, zgadza się na dalszą podróż.



  Przenieśmy się teraz do miasta, w którym przeprowadzane są przesłuchania rodziny Kei'a. Seria taka jak ta, nie może obyć się bez antagonistów. Póki co mało o nich wiemy, jednak tworzą coś na kształt policji, zajmującej się od lat sprawą Ajin'ów. Żeby było śmiesznie, nawet w ich szeregach znajdują się pod przykryciem Ahumanoidy. Przez wszystkie rodziały, na pierwszych stronach widzimy tajemniczego Ajina, który jest poddawany badaniom i torturom. Z rozdziału na rozdział poznajemy jego kolejne losy w formie krótkich historyjek, aż w końcu ujawnia nam się, uwolniony przez jednego ze swoich sprzymierzeńców. Jego wybawca znany jest jako "Beret" i mimo swojego skromnego wyglądu, rozwinął swoje moce i stał się kimś potężnym. Jego grupa również poszukuje Kei'a, aby ten dołączył do społeczności Ajin'ów. Jest i pierwsza walka, dzięki której dowiadujemy się czegoś ciekawego. Ludzie nie są Ajin'ami, oni je posiadają i mogą nimi sterować (coś jak dusze w Królu Szamanów, albo trenerzy posługujący się swoimi Pokemonami). Mimo, że człowiek który jest posiadaczem Ahumanoida nie może zginąć, to już walczący duszek może zostać zniszczony, dzięki zmiażdżeniu głowy. Walka w mieście się kończy, a Kei postanawia uciec od swojego przyjaciela, nie narażając go na kłopoty i decyduje się na własną rękę znaleźć społeczność Ajin'ów.



  Jestem na prawdę bardzo zaskoczony i obiecuje sobie, że zanim odrzucę na dobre jakiś tytuł, to pierw zapoznam się z jego fabułą lub skanami pierwszych stron. Ajin mocno przypomina mi Tokyo Ghoul'a, zostanie "czymś" przez przypadek, ucieczka, bycie poszukiwanym przez różne grupy. Nie przeszkadza mi to, ponieważ mimo wszystko bardzo lubię historię Kaneki'ego i już nie mogę doczekać się jak zacznę ją poznawać w formie tomikowej, bez cenzury. Muszę pochwalić kreskę, która jest naprawdę bardzo ładna, a także profile postaci, ponieważ dostajemy tutaj tajemniczych bohaterów i aż korci, aby poznać ich historię. To samo tyczy się samej sprawy duszków, ponieważ dalej nie wiemy praktycznie nic o ich genezie, a także o tym jak działają i jak można się nimi posługiwać. Już niedługo wychodzi tom drugi, dlatego gdy już będzie w empiku, lecę po niego i może dowiem się więcej o świecie Ahumanoidów. Na dzisiaj to wszystko, mam nadzieję, że się podobało i cieszę się, że ostatnio na moim blogu pojawia się więcej recenzji nowych mang. Do zobaczenia!

Tytuł: Ajin
Autor: Tsuina Miura
Wydawnictwo: Studio JG
Ilość stron tomu: 228
Format: B6
Moja ocena: 8/10
Link do sklepu: Tutaj

5 komentarzy:

  1. "Ajin" zachwyca samym polskim wydaniem- w powiększonym formacie, z piękną okładką wspaniale prezentowałby się na półeczce. Sama fabuła jest bardzo ciekawa, ale na razie waham się z zakupem, bo tuż przez zlicencjonowaniem przeczytałam cały pierwszy tom i jeszcze bardzo dobrze pamiętam jego fabułę...
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się wahać, niedługo wychodzi drugi tomik, którego nie znasz, dlatego trzeba nadgonić!

      Usuń
  2. Twoja "skromna biblioteczka' to całkiem konkretna kolekcja mang. Łał *-*
    Widzę, że sięgasz po miksy tematyczne, więc zasugeruję/zarekomenduję tytuł "Higurashi no Naku koro ni' (taki psychodeliczny horrorek) oraz (ale to takie bardziej shojo) 'Tokyo Marble Chocolate'. Oczywiście, to tylko sugestia, a więc wcale nie musisz sięgać po wymienione powyżej tytuły.
    No i gratuluję zapału na kolekcjonowanie. Godne podziwu. /Sorry, I had to write it since I really like the job you present here on your blog :D /

    -chuchu94

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że tytuły te nie są dostępne w Polsce, a po skany nie lubię sięgać, dlatego pewnie nie ruszę tych tytułów. Dziękuję jednak za miłe słowa i rekomendację!

      Usuń
    2. Dostępne są anime (z polskimi napisami, jak i angielskimi) podobny tytuł do Higurashi to " Umineko no Naku koro ni". Nie trzeba w sumie mangi czytać. Tzn, tylko jeżeli ktoś lubi. Umineko też niestety nie jest dostępne w Polsce, ale uważam, że warto anime obejrzeć (chociażby ze względu na kreskę)

      -chuchu

      Usuń