sobota, 30 kwietnia 2016

Od zera do bohatera, My Hero Academia tom 1



  My Hero Academia, czy jak kto woli Boku no Hero Academia, to seria która niestety jeszcze nie zawitała do Polski, jednak mam szczerą nadzieję, że w najbliższym czasie jedno z polskich wydawnictw załatwi licencję na ten tytuł. Póki co możemy cieszyć się adaptacją, która wydawana jest aktualnie w sezonie wiosennym lub ściągać Akademię Bohaterów z zagranicznych stron, jak na przykład Book Depository (cena około 40 zł za tomik). Na szczęście ja swój egzemplarz otrzymałem w prezencie od dobrego znajomego z Londynu, gdzie dostęp do wszystkich mang jest na wyciągnięcie ręki i dzięki niemu mogę zrecenzować dla was ten świetny tytuł. Pewnie wielu z was uważa My Hero Academie za kolejny, nic nie wnoszący do gatunku tasiemiec, jednak ja za każdym razem jak zasiadam do takiej serii, cieszę się jak dziecko. Zapraszam do recenzji!

  Świat, którego 80 procent populacji posiada supermoce zwane "Quirk'iem" nie jest przyjaznym miejscem dla Izuku Midoriyi. Kończący niebawem szkołę trzecio-gimnazjalista, jako jedyny nie posiada mocy specjalnych wśród swoich rówieśników. Jednak dzięki swojemu idolowi All-Might'owi, jest ciągle motywowany i nie porzuca swojego marzenia w zostaniu profesjonalnym superbohaterem. Podczas jednego ze smutnych powrotów ze szkoły, w której ciągle jest gnębiony, zostaje zaatakowany przez antybohatera. Los, który zawsze był przeciwko niemu, w końcu się odwraca i chłopak zostaje uratowany przez samego All-Might'a. Midoriya z milionem pytań w głowie, nie daje spokoju bohaterowi i mimo sprzeciwu, podąża za nim. Dalsza rozmowa prowadzi do poznania największego sekretu All-Might'a, a mianowicie tego, że jego moc może być w użyciu tylko 3 godziny. Na dodatek szczerze odpowiada  Midoriyi, że bez mocy może pożegnać się ze swoim marzeniam, co jeszcze bardziej dobija chłopca.


  W międzyczasie okazuje się, że schwytany wcześniej złoczyńca zdołał uciec i na nowo zagraża miastu. Wracając do domu, Midoriya przypadkowo trafia na miejsce, gdzie antybohater przystąpił do kolejnego ataku, a jego celem stał się jeden ze szkolnych kolegów, ten który gnębi go najbardziej. Chłopiec mimo braku zdolniości, rusza mu na pomoc bez namysłu i próbuje spowolnić wroga. Na szczęście w tłumie gapiów jest All-Might, który zdziwiony zachowaniem malca, sam rusza na ratunek i w końcu na dobre rozprawia się ze złoczyńcą. Sytuacja ta tak mocno go wzruszyła, że zdecydował się pomóc chłopcu w zostaniu superbohaterem i trafieniu do najlepszej akademii. Zdolność, którą sam posiada zwie się All For One i może być ona przekazywana tym, w których Quirk się nie przebudził (All-Might również, nie posiadał wrodzonych mocy w przeszłości). Droga do przekazania mocy nie jest taka łatwa, ponieważ All For One oddziałuje na stronę witalną użytkownika i słabe ciało może być najzwyczajniej w świecie rozerwane. Potrzebny jest do tego trening, który ma polegać na posprzątania całego wybrzeża, które stało się istnym wysypiskiem śmieci (trening przypominał mi bardzo ten z Dragon Ball'a, gdzie Son Goku i Krilan wykonywali codzienne czynności by zyskać siłę). 10 miesięcy ciężkiego treningu i w końcu Izuku gotowy jest by przystąpić do egzaminów w najlepszej Akademii Bohaterów.


  Po konferencji dla przyszłych studentów, czas na pierwszy egzamin. Jego celem jest sprawdzenie mocy każdego z uczniów, dzięki polowaniu na cele w przygotowanej wcześniej atrapie miasta. Za każdy cel podana jest inna ilość punktów, w przedziale od 1 do 3, w zależności od trudności przeciwnika. Jest też czwarty rodzaj przeciwnika, 0 punktowy, którego nie da się pokonać i jest on jedynie przeszkodą. Egzamin się zaczyna, wszyscy mają na koncie już ponad 20 punktów, a Izuku dalej pozostaje z czystym kontem. Czas leci, aż w końcu pojawia się 0 punktowiec, który w porównaniu z innymi jest ogromny. Midoriya, widząc że w niebezpieczeństwie znajduje się jedna z uczestniczek egzaminu, tak jak we wcześniejszym przypadku, bez wahania atakuje największego przeciwnika. Misja ratunkowa kończy się sukcesem, jednak ceną swoich kończyn, które nie wytrzymały obciążenia i najzwyczajniej w świecie połamały się. Egzamin kończy się, a załamany chłopak wraca do domu bez żadnego punktu. 


  Przekonany, że nie zaliczył egzaminu, dostaje wiadomość-hologram, w której All-Might tłumaczy mu szczegółowe zasady testu. Okazuje się, że punkty były przydzielane również za pomoc innym, a czyn Izuku pozwolił mu usytuować się na 7 pozycji i dołączyć do akademii. Pierwsze zajęcia odbywają się z opiekunem klasy, który jest ekscentrycznym typem człowieka. Mają one sprawdzić ich umiejętności za pomocą zwykłych dyscyplin sportowych. We wcześniejszych szkołach nie mogli chwalić się swoimi Quirk'ami, dlatego lekcja ta ma sprawdzić jak poprawią się ich wyniki za sprawą mocy. Sport nie jest dobrą stroną Izuku i kończy zajęcia na ostatnim miejscu. Sytuacja jednak go nie martwi, ponieważ w końcu znalazł rówieśników i osoby, które go szanują. Na dodatek następna lekcja prowadzona jest przez All-Might'a, lekcja dzięki której będą mogli poczuć się jak prawdziwi superbohaterowie.


  Ogromnie cieszę się, że ten tomik, który był moim pierwszym anglojęzycznym, trafił do mnie i mogę go dla was zrecenzować. Szczególnie, że jest to według mnie godny zastępca Naruto w Weekly Shonen Jump'ie. Jest to świetnie opowiedziana historia o superbohaterach, a motyw ten chyba nigdy nie będzie przereklamowany. Dodatkowo manga podkręcana jest bardzo ładnymi rysunkami, za które muszę pochwalić Kohei'a Horikoshi'ego. Jedną z rzeczy, za które uwielbiam wydania tomikowe, są smaczki między rozdziałami. W One Piece jest to SBS, tutaj zaś dostaniemy sylwetki postaci ze szczegółowym opisem, a także procesem powstawania i pierwotnymi pomysłami, dla mnie bomba. Na pewno zdecyduje się na zakup kolejnych tomików, a wy napiszcie mi w komentarzu, czy wam się podobało i czy dalej mam recenzować tytuły, które nie są jeszcze dostępne w Polsce (następna taka recenzja to 1 tom JOJO). Dziękuję za uwagę, pozdrawiam i do zobaczenia!

4 komentarze:

  1. Tomik zachęca, mam nadzieję, że wypuszczą go w Polsce i będzie to pierwszy tasiemiec, który przeczytam ^^
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak sama kupiłam swoje pierwsze tomiki po angielsku - cieszyłam się jak pięciolatka. :P Akademia Bohaterów jeszcze przede mną, ale myślę, że się za nią zabiorę. Ale na wakacjach, bo na razie to ledwie wyrabiam z życiem. XD
    Jak dla mnie to chętnie poczytam o angielskich wydaniach. A w ogóle to, co sądzisz ogółem o angielskich wydaniach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ogólnie pierwsze co rzuca się w oko w angielskich wydaniach to jakość papieru, o wiele cieńsze kartki niż w Polsce. Smaczki od tłumaczów są zachowane, no i jeśli kogoś denerwują niektóre polskie tłumaczenia słówek, co często się zdarza, tutaj takich nie znajdzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. 37 years old Dental Hygienist Modestia Kleinfeld, hailing from Gravenhurst enjoys watching movies like Parasite and Woodworking. Took a trip to Teide National Park and drives a Ferrari 275 GTB/C. adres

    OdpowiedzUsuń