sobota, 14 maja 2016

Ludzkość kontra Tytani, Shingeki no Kyojin


  Rzadko kiedy japoński tytuł z łatwością trafia do światowego mainstreamu, jednak jeśli już się tak stanie, musi być on bardzo dobry, żeby szybko nie zniknął bez pamięci. Takie serie rozpoznawane są nawet przez tych, którzy z anime nie mają nic wspólnego, przykładami może być Dragon Ball, czy Death Note. Ich młodszym kolegą, który w mgnieniu oka zdobył ogromną popularność i już po pierwszym odcinku mówił o nim cały świat, jest Shingeki no Kyojin, lub jak kto woli, Atak Tytanów. Ta seria dobitnie pokazuje jak ważnym aspektem są pierwsze odcinki animowanych seriali, i że to na ich podstawie dokonujemy wyboru. Jako, że większość osób zna ten tytuł, pewnie ominie tą recenzję, jednak piszę ją dla tych, którym SNK obiło się o uszy, ale nie mogą się przekonać do obejrzenia. Postaram się rozwiać wasze wątpliwości, dlatego zapraszam do dalszej części.



  Świat, którego cała populacja żyje za ogromnym murem, mającym ochronić wszystkich przed ogromnymi tytanami, nie jest jednym z tych wymarzonych. Bardzo dobrze przekonał się o tym Eren (główny bohater serii), kiedy to przed nim wyrasta jeden z nich, w dodatku największy z największych. Jego pojawienie się zwiastuje katastrofę, ponieważ wraz z innymi tytanami niszczą mur, przerywając trwającą blisko sto lat sielankę. Nieprzygotowane do obrony miasto, zostaje splądrowane i z braku ewakuacji giną niewinni ludzie. Taki los spotkał również matkę Erena, która nie wiedząc nic o przebiciu się tytanów przez mur, zostaje pożarta na oczach chłopaka. Wydarzenie to jest kluczowe, ponieważ poprzysięga on zemstę, wstępując do wymarzonej grupy Zwiadowców, która odpowiedzialna jest za polowanie na tytanów. Razem ze swoimi przyjaciółmi, Mikasą i Arminem wydostają się z miejsca zdarzenia i postanawiają wcielić się w szeregi Zwiadowców.


  Kilkuletnia rekrutacja dobiega końca i cała trójka zostaje oficjalnymi Zwiadowcami. Gotowi do walki z tytanami, dostają na własność sprzęty do manewrów przestrzennych, które są najskuteczniejszą metodą, w pozbywaniu się ogromnych wrogów. Zestaw taki składa się z niewielkiego pojemnika na haki, które pomagają w szybkim przemieszczaniu się, a także zestawu mieczy, których celem jest osłabienie, a potem zadanie zabójczego ciosu w jedyny czuły punkt, jakim jest kark. Służba to nie tylko polowanie, kadeci codziennie zmuszeni są co ciężkich treningów, od tych wytrzymałościowych, polegających na szkoleniu walki wręcz, po treningi w terenie, które pomagają w lepszym opanowaniu wspomnianego sprzętu. Właśnie podczas tego drugiego, niespodziewanie pojawia się tytan-kolos, który po raz kolejny niszczy mur. Mimo, że Eren poprzysiągł zemstę, wciąż jest za słaby aby zadać nawet najmniejsze obrażenia temu olbrzymowi. 


  Zniszczenie muru ponawia sytuacje z przed paru lat, ponieważ do miasta znowu dostaje się ogromna ilość tytanów różnego typu. Tym razem jednak kraj przygotowany jest na taką okoliczność i zamiast ewakuować ludzi, podejmuje walkę. Pojedynek z wrogiem, pokazuje realia bycia w grupie Zwiadowców, którzy są najbardziej podatni na śmierć. Różnica w poziomie umiejętność daje się we znaki, ponieważ mniej doświadczeni, padają ofiarą od razu po rozpoczęciu walki. Giną Zwiadowcy, do których już się przyzwyczailiśmy/polubiliśmy ich, jednak taka tendencja utrzymywana jest przez całą serię. W międzyczasie z Eren'em zaczynają się dziać dziwne rzeczy, które nakierowują nas na to, że jest on kimś wyjątkowym. Tutaj muszę się zatrzymać, mimo że to nawet nie 1/4 całej historii. Chciałbym się rozpisać i opowiedzieć wam więcej o tym tytule, jednak jeśli mam was zachęcić, muszę uniknąć spoilerów, a bardziej szczegółową fabułę, znajdziecie w recenzjach tomikowych.


  Atak Tytanów nie jest może tytułem nadzwyczajnym, ponieważ posiada banalną i łatwą do przewidzenia fabułę. Wprowadził jednak coś nowego do gatunku postapokaliptycznych anime, z których inspirację bierze dla przykładu Kabaneri z tego sezonu. Fabuła fabułą, jednak SNK może pochwalić się ciekawie zaprojektowanymi postaciami (Levi mój mistrz), a także świetną animację, szczególnie podczas wykonywania manewrów przestrzennych. Dodatkowo adaptacja posiada idealnie pasującą ścieżkę dźwiękową, a opening słyszał już chyba każdy, ponieważ w internecie jest od groma przeróbek i memów, opartych o niego. Jak już pewnie wiecie, ostatnio pojawiła się w internecie smutna informacja, o przeniesieniu drugiego sezonu na rok 2017. Ta smutna dla wszystkich fanów informacja, zainspirowała mnie do napisania tej recenzji, a także to że w drodze do mnie są już pierwsze tomiki Shingeki. Na dzisiaj to wszystko, mam nadzieję że w jakimś stopniu zachęciłem was do tego tytułu, życzę miłego dnia i do zobaczenia!

1 komentarz:

  1. Uwielbiam Tytanów, choć czekanie na choćby zapowiedz drugiego sezonu zaczyna mnie męczyć :/
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń