środa, 16 marca 2016

Mini recenzja #4: Soul Eater tom 1



  Soul Eater to jedna z serii, która przed ośmiu laty spowodowała, że zakochałem się w japońskiej animacji. Jednak po tylu latach człowiek pamięta tylko niektóre szczegóły z danej serii i właśnie przez to czuję się jakbym czytał tą serię od nowa, poznając jej nowe aspekty (pewnie to za sprawą czasu i teraz Soul Eater bardziej mnie bawi, gdyż więcej rozumiem). Fabuła może nie jest skomplikowana (o tym za chwile),  ale mogę zaliczyć go do tych fajniejszych shounenowych tasiemców (seria ma ponad 20 tomów). Zapraszam do recenzji pierwszego tomu!



  Akademik Śmierci nie jest zwykłą placówką, a to za sprawą tego że dyrektorem jest sam Shinigami (Bóg Śmierci), a studenci szkoleni są, aby zabijać i równocześnie wzmacniać swoje więzi z partnerami. Dlaczego partnerami? A to dlatego, że w świecie Soul Eater'a istnieją władający bronią, a także same bronie, które również są normalnymi studentami (tak wiem, może wydawać się troszkę pokręcone). Każdy władający może mieć u swojego boku przynajmniej jednego partnera. Ich współpraca polega na zabijaniu coraz to większej ilości wrogów, w celu pozyskania dusz. Dusze to bardzo ważny element tej serii, ponieważ jeśli Broń zje 99 zwykłych dusz i 1 duszę wiedźmy, staje się Death Scythe'm (Kosą Śmierci), która jest ostateczną i najpotężniejszą formą.  Pierwszy tom jest tylko wprowadzeniem, zawierającym ''zerowe" rozdziały, przedstawiające główne postacie serii. Pierwszą parą jest Maka (córka Kosy Śmierci, broni samego Boga) i Soul, który ma formę kosy. Soul na swoim koncie ma już 99 dusz i aktualnie poszukuje wiedźmy, aby ewoluować. Ich pierwsza historia jest pełna gagów, a poszukiwana Wiedźma okazuje się być zwykłym kotem i po zjedzeniu jej duszy, cały cykl psuje się, a para naszych głównych bohaterów, musi zaczynać zbieranie od początku.





  Drugą parą jest Black Star (mistrz skrytobójstwa), oraz jego broń Tsubaki, która ma formę łańcuchowych kos, jednak jako nieliczna potrafi zmieniać się w inne bronie, jak na przykład shuriken, czy tanto. Władający jest bardzo energiczny, lubi się przechwalać, a jego skrytobójcze ataki, niwelowane są przez chęć bycia zauważonym. Tsubaki jest jedyną osobą, która znosi jego zachowanie, a sama jest bardzo spokojna i cicha. Poznajemy ich, kiedy w celu uzyskania dusz, planują atak na jeden z gangów. Oczywiście misja się nie powodzi, gdyż Black Star pokazuje swój charakterek, o którym przed chwilą wspomniałem. Ich druga misja, już nieco trudniejsza, polega na zdobyciu ''mocarnej duszy'', która odpowiada 99 mniejszym, a jej posiadaczem jest potężny wojownik. Pojedynek ten w końcu pokazuje prawdziwe umiejętności pary skrytobójców i Black Star wychodzi z niego zwycięsko. Jednak nie wszystko idzie po jego myśli, ale tego musicie się dowiedzieć na własną rękę.





  Ostatnimi bohaterami (z resztą moimi ulubionymi) jest Kid (syn Boga Śmierci), a także jego dwa pistolety Liz i Patty. Kid to prześmieszny i dziwny dzieciak, który ma fetysz na punkcie symetryczności. Gdy natrafi na coś co jest nierówno ułożone, od razu popada w histerię i nie jest zdolny do walki (ilość broni również może świadczyć o tym fetyszu). Misją tej trójki jest pozbycie się wiedźmy nekromantki, która zamieszkuję Piramidę Anubisa. Oczywiście cały rozdział przepełniony jest gagami, opartymi na mani Kid'a, a sama walka jest bardzo ciekawa, ponieważ syn Boga Śmierci, wykazuje się najlepszym opanowaniem broni ze wszystkich bohaterów, co przekłada się na potężne kombinację ataków. 
  Tomik pierwszy jest, również wprowadzeniem do historii o potężnym doktorze Franken Stein'ie, który niegdyś był władającym Kosą Śmierci. Nasi bohaterowie, w ramach kary za niezaliczone misje, ma za zadanie powstrzymać go, w nękaniu Akademika Śmierci. Kolejne wydarzenia, w następnej recenzji tomiku!





  Tak jak wspomniałem na początku, historia mimo że kiedyś przeze mnie poznana, sprawiła mi dużo frajdy. Czułem się, jakbym zżywał się z bohaterami na nowo, jednak wciąż moim faworytem jest Kid. Jak widzicie na powyższym obrazku, seria ta zalicza się do ecchi i nie jest to jeden moment, w którym możemy tego doświadczyć. Soul Eater jest na prawdę godny polecenia i spodoba się osobą, lubiącym battle shouneny z domieszką ecchi. Jestem już po lekturze 2 tomiku i dalej jest to jedna, z lepiej czytających się serii na mojej półeczce. To wszystko na dzisiaj, w następnym poście znajdziecie recenzję pierwszego sezonu Kaijiego, która na pewno zainteresuje fanów psychologicznych serii. Do zobaczenia!


Tytuł: Soul Eater
Autor: Atsushi Ohkubo
Wydawnictwo: J.P.Fantastica
Ilość stron tomu: 208
Format: B6
Moja ocena: 8/10
Link do sklepu: Tutaj

4 komentarze:

  1. Mała poprawka: Tomów aktualnie wyszło w Polsce 16, a wszystkich w sumie jest 25.
    Poza tym recenzja mnie zachęciła na tyle, że chyba się skuszę na pierwszy tomik. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, dzięki za poprawkę! Warto zakupić pierwszy tomik i zobaczyć, czy Ci się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo lubię "Soul Eatera", ale jakoś nie mogę się zabrać za zbieranie tomików - pożyczam od znajomej :) Ale w końcu je zgarnę ;)
    Pozdrawiam!
    http://mirella-view.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że jest to dobra seria, ale jest wiele lepszych, które są bardziej warte kupna :D

      Usuń