Jako, że nigdy przed tą serią nie miałem styczności z anime opartym na sporcie skusiłem się właśnie na Kuroko No Basket. Moja decyzja mogła być spowodowana tym, że kocham piłkę ręczną, którą trenowałem przez wiele lat, a koszykówka jest w jakimś stopniu do niej podobna. Anime jest adaptacją słynnej mangi, która od niedawna także sprzedawana jest w Polsce dzięki studiu Waneko. Wersja animowana, podzielona jest na 3 sezony, które wychodziły kolejno w 2012, 2013 i 2015 roku. Sezon trzeci jest ostatnim i nie zapowiada się by autor mangi kontynuował przygodę młodych koszykarzy. Ja w swojej recenzji skupię się jedynie na sezonie pierwszym, ponieważ resztę zostawię na kolejne wpisy.
Fabuła skupia się na tytułowym niebieskowłosym Kuroko, który po skończonym gimnazjum trafia do prywatnej szkoły Seirin. Jak się okazuję jest on jednym z sześciu zawodników Pokolenia Cudów, czyli zawodników z gimnazjum Teiko. Każdy z nich posiada swoje własne, unikalne zdolności, którymi potrafią zmieniać bieg meczów. Razem tworzyli w Japonii drużynę nie do pokonania, jednak gdy przyszedł czas na liceum, każdy z nich został porozrzucany po innych szkołach. Rywalizacja szkół, w których znajdują się zawodnicy z Pokolenia Cudów jest kluczowym punktem w serii, ponieważ wynik spotkania nigdy nie jest do końca jasny. Kuroko, aby nie spoilerować, posiada umiejętność, która służy bardziej w pomocy, niż w ofensywie. Potrzebuje w drużynie kogoś, na kim będzie mógł polegać na boisku i dzięki komu będzie mógł używać swoich umiejętności w stu procentach. Okazuje się, że do tego samego liceum trafia inny wyjątkowy zawodnik, nie pochodzący z Pokolenia Cudów, Kagami Taiga. Mimo początkowych nieporozumień i sprzeczek, dwójka chłopaków zaprzyjaźnia się i tworzą idealną parę na boisku, która jest od siebie zależna aby przynosić sukcesy. Mecze w pierwszym sezonie są emocjonujące, mimo że drużyna dopiero co się poznaje i szlifuje swoje umiejętności. Właśnie sam aspekt treningów i wyróżniającego się trenera, jest bardzo fascynujący, ponieważ możemy zobaczyć jak zawodnicy polepszają swoje atrybuty. Na szczęście pierwszy sezon nie ujawnia wszystkich zawodników z Pokolenia Cudów, a co za tym idzie trzyma nas w niepewności co do ich siły i umiejętności. Dużym plusem jest także to, że Seirin nie jest drużyną, która roznosi wszystkich przeciwników. Przedstawiony jest bardziej realny schemat, gdzie każda drużyna ma swoje wzloty i upadki. Tak jak mówiłem, do końca nie wiadomo jak zakończy się mecz.
Seria ta to bardzo dobry motywator, dzięki któremu możemy się pozytywnie nakręcić przed jakimś sportowym wydarzeniem, w którym mamy wziąć udział. Jak na moją pierwszą sportową serię, bawiłem się bardzo dobrze przez całe trzy sezony. Wpływała na to jakość animacji i dynamika, która cały czas utrzymywała bardzo wysoki poziom. Polecam więc to anime wszystkim, którzy nie mieli styczności z seriami tego typu, jak i weteranom sportówek, którzy nie widzieli jeszcze tej serii. Niedługo recenzja kolejnego sezonu, do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz