wtorek, 19 stycznia 2016

Anime #5: Kiseijuu: Sei No Kakuritsu


  Dzisiaj chciałbym zrecenzować dla was anime pochodzące z sezonu jesiennego 2014. Będzie to Kiseijuu, dla wielu znane bardziej pod angielską nazwą Parasyte. Ta 24 odcinkowa sezonówka jest adaptacją bardzo starej mangi, która była wydawana w latach 1988-1995. Nigdy o niej nie słyszałem, a do oglądanie zachęcił mnie ten trailer, który jest dosyć tajemniczy i brutalny. Serią tą zajęło się słynące ze świetnej animacji, studio Madhouse. Zapraszam do recenzji.

  Fabuła w dużej mierze opiera się na tytułowym pasożycie, który atakuje naszą planetę w celu jej przejęcia. Pasożyt ten ma za zadanie zaatakować znienacka organizmy żywe, aby potem przejąć nad nimi kontrolę dzięki dostaniu się do mózgu Właśnie podczas próby przejęcia ciała przez kosmitę, poznajemy naszego głównego, 17-letniego bohatera, Izumiego Shinichi'ego. Pasożytowi jednak nie udaje się dotrzeć do mózgu i zagnieżdża się w ręce młodego chłopaka. Mimo prób pozbycia się intruza, ten nie daje za wygraną i Izumi musi pogodzić się z jego obecnością. Wspólne początki są trudne, dochodzi do kłótni, ale później dwójka powoli się zaprzyjaźnia, chociaż sam kosmita przyznaje, że nie posiada żadnych uczuć, a jedynie chęć mordu. Dzięki Migiemu (tak nazywa go nasz główny bohater), Schinichi staje się w małym stopniu, super bohaterem, który ma na celu zlikwidowanie wszystkich innych pasożytów. Migi służy jako broń, potrafi zamieniać się we wszystkie rodzaje broni białej, a jego dodatkową umiejętnością jest wyczuwanie osobników swojej rasy znajdujących się w pobliżu. Jednak, żeby nie było za kolorowo, pasożyt Izumiego szybko się męczy i potrzebuje snu, podczas którego jego wszystkie funkcje nie są aktywne, a jego ręka staje się zwykłą ręką. Dlatego też nasz bohater na bieżąco poddaje się treningowi, dzięki któremu w razie zagrożenia będzie mógł sprostać problemowi. Trening ten sprawia, że ze zwykłego kujona, Shinichi staje się wysportowanym, budzącym podziw wśród rówieśników (szczególnie wśród dziewcząt) bohaterem. Od początku do końca, dostajemy wplątany w fabułę wątek miłosny, o którym nie będę opowiadał, a jedyne co mogę napomnieć to to, że Izumi stopniowo traci wszelkie emocje i uczucia, co ma duże znaczenie dla najbliższego otoczenia. Przeciwnikami naszych towarzyszy, są inne niekiedy silniejsze pasożyty, które potrafią przysporzyć dużo kłopotów, a sama walka finałowa, która obejmuję kilka ostatnich odcinków jest warta obejrzenia sama w sobie, ze względu na animację i pomysłowe wykonanie pojedynku. Serię tą polecam wszystkim fanom akcji, należę do nich i świetnie się przy niej bawiłem, a wątek miłosny wcale nie przeszkadzał, można wręcz powiedzieć, że idealnie komponował się w całość. Nacieszyć można też oko świetną animacją, którą przygotowało dla nas jedno z lepszych studiów. Mimo wielu rywali w sezonie jesiennym 2014, szczerze mogę powiedzieć że znajduje się w pierwszej trójce. Dziękuję za przeczytanie recenzji i zapraszam do kolejnej, która ukaże się na dniach. Jestem również ciekawy waszych opinii na temat tego anime, zapraszam do komentowani. Do zobaczenia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz